Rosja reaguje na nowego prezydenta USA. Zacharowa mówi o „wyzwaniu” dla Amerykanów
Donald Trump ze zdecydowaną przewagą pokonał Kamalę Harris i po raz kolejny zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Gratulacje posypały się ze stolic niemal całego świata, ale oczy komentatorów politycznych skierowane były głównie na Moskwę. Wielu zastanawiało się, jaka będzie reakcja Kremla.
Władimir Putin nie pogratuluje Donaldowi Trumpowi
Rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow już wcześniej zapowiadał, że Władimir Putin nie planuje gratulować Donaldowi Trumpowi zwycięstwa w wyborach prezydenckich. — Nie zapominajmy, że mówimy o nieprzyjaznym kraju, który jest bezpośrednio i pośrednio zaangażowany w wojnę przeciwko naszemu państwu – podkreślał, mając na myśli pomoc, udzielaną przez Waszyngton Ukrainie.
— Stosunki między Federacją Rosyjską a Stanami Zjednoczonymi znajdują się w najgorszym momencie w historii, ich dalsze losy zależą od przywództwa Stanów Zjednoczonych – podkreślał rzecznik Kremla. Zaznaczał jednak, że Putin jest otwarty na kontakty i dialog ze Stanami Zjednoczonymi. Dodawał, że kontakt taki mógłby odbyć się w postaci rozmowy telefonicznej między prezydentami.
Maria Zacharowa wskazuje na podziały w USA
Wynik wyborczy w USA skomentowała za to Maria Zacharowa, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji. Stwierdziła, że amerykańskie społeczeństwo tuż po wyborach będzie miało problem, a największym wyzwanie stanowić będzie zaakceptowanie decyzji większości obywateli.
– Niezależnie od wyniku, oczywiście będą musieli przezwyciężyć wewnętrzny rozłam emocjonalny – podkreślała Zacharowa. W jej ocenie Amerykanie od lat mają problem z pogodzeniem się z demokratycznym wynikiem wyborów. Przypomniała zamieszki i rozruchy, do których dochodziło w ostatnich latach tuż po podaniu wyników.
– Myślę, że teraz główną bolączką Ameryki jako narodu jest przede wszystkim upewnienie się, że te wyniki zostaną zaakceptowane przez samo społeczeństwo amerykańskie, biorąc pod uwagę doświadczenia z poprzednich wyborów – stwierdziła.
Zacharowa mówiła o ludziach, którzy gotowi są bić między sobą tylko dlatego, że ktoś inny „nosi symbole lub agituje na rzecz polityka, któremu wierzy i ufa”. – Jak to przezwyciężyć? Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że nawet w Stanach nikt nie wie i tego nie rozumie, bo jest to sytuacja bez precedensu – dodawała.